Czwartek, 12 grudzień AD 2024, dziś imieniny Ady, Aleksandra, Dagmary
Od pewnego czasu zacząłem wierzyć w cuda. Właściwie nie ma się czemu dziwić. My, prości ludzie (powiedzmy: ,,We, the People'') - przeciwieństwo kawiarnianych inteligentów grzejących dłońmi bombiaste kieliszki z ich ulubionym ,,Kurwazje'' - oczekujemy na cud, bo chandra gryzie, na dworze wyje kulawy pies a w pakamerze wysiadł kaloryfer. Jednakże lepiej się nad nami nie litujcie. Zaprawdę wyjdziemy na swoje. Ostatni będą pierwszymi, krzyż brzozowy zabłyśnie złotem zasługi. Od zgryzoty do potencji tylko krok...Od pewnego czasu zacząłem wierzyć w cuda. Właściwie nie ma się czemu dziwić. My, prości ludzie (powiedzmy: ,,We, the People'') - przeciwieństwo kawiarnianych inteligentów grzejących dłońmi bombiaste kieliszki z ich ulubionym ,,Kurwazje'' - oczekujemy na cud, bo chandra gryzie, na dworze wyje kulawy pies a w pakamerze wysiadł kaloryfer. Jednakże lepiej się nad nami nie litujcie. Zaprawdę wyjdziemy na swoje. Ostatni będą pierwszymi, krzyż brzozowy zabłyśnie złotem zasługi. Od zgryzoty do potencji tylko krok...
Stara to prawda: aby zwyciężyć - trzeba wprzódy cierpieć. Najlepiej w sposób cudowny. Doświadczyło tego wiele jednostek oraz narodów, aliści wszystkich przebili wielce szanowni (jakby ktoś się czepiał) Żydzi. Pamiętacie Państwo Stary Testament? Oto Żydzi rzucają w płomienne trzewia Molocha własne dzieci. Istny cud cierpienia, symbolika zagłady. Interesuje Was Talmud ? Podług tej świętości niecni Rzymianie (protoantysemici) wybili podczas oblężenia fortecy Bar Kochby 40 milionów Żydów. Cud to niebywały, tym bardziej, że nigdy tylu przedstawicieli narodu wybranego nie żyło na ziemskim łez padole.
Dajmy jednak spokój zamierzchłym dziejom, tym bardziej, że i później cuda zdają się nie opuszczać synów Izraela. Taki na przykład noblista, czyli laureat skandynawskiej odmiany ,,Oscara'', Ellie Wiesel przeżył obóz koncentracyjny tylko dlatego, że, jak twierdzi, zawsze znajdował się w ostatniej setce przeznaczonych do likwidacji. Ellie codziennie, wręcz rutynowo dreptał nas koniec kolejki pod bokiem SS- manów zastygłych w egzystencjalnej zadumie-nirwanie. Przyszły geniusz widział również gejzery żydowskiej krwi przez kilka miesięcy (!) buchające z ziemi. Cud i tyle.
Wszelako przebija go inny świadek Holokaustu , Arnold Friedman. Friedman, jak na jasnowidza przystało, rozpoznawał po kolorze płomieni dobywających się z krematoryjnego pieca miejsce urodzenia ofiar. I tak, kolor niebieski oznaczał Żyda węgierskiego a zielony polskiego. Nic dodać nic ująć. Cud.
Friedmana z kolei kasuje Abraham Bomba prowadzący, jak twierdzi, w komorze gazowej w Treblince zakład fryzjerski zatrudniający 16 pracowników , obsługujący 140 więźniów i zaopatrzony w ławki . Wszystko na powierzchni 16 metrów kwadratowych, co samo w sobie jest cudem. Fryzjerzy ścinali więźniom włosy w przerwach między kolejnymi gazowaniami. Przerwy te zdaniem fryzjera Bomby trwały tylko 5 minut. Cóż, aby wywietrzyć niezbyt duże pomieszczenie po użyciu Cyklonu B potrzeba doby. Bomba jednak cudownie przeżył.
Albo Anna Frank. Ta rzeczywiście tragiczna ofiara hitlerowskiego okupanta prowadziła pamiętnik, który później stał się światowym bestsellerem. Tyle tylko, że jak ustaliło niemieckie Federalne Biuro Śledcze (BKA) część rzeczonego pamiętnika napisano długopisem, który wynaleziono w roku 1951.Czyżby dziewczynka pisała modelem z przyszłości albo prototypem tegoż? Bez dwóch zdań cud!
Bywają również cuda porywające beznamiętnych zdawałoby się badaczy przeszłości. Na przykład Martina Gilberta. Pan Gilbert bez mrugnięcia okiem stwierdził, iż wiosną oraz wczesnym latem 1942 r. gazowano codziennie setki tysięcy Żydów. No dobrze, ale jeśli rzeczywiście dzień po dniu uśmiercano w okresie 17 tygodni ,,tylko'' 200 tysięcy ludzi, to liczba ofiar zbliżałaby się do 23 milionów 800 tysięcy. Obliczenia jednak cudów nie dotyczą. Po prostu czepiam się.
Jak było do przewidzenia, suma żydowskich (tych i innych) wyjątkowych cudów cierpienia zaowocowała po latach równie cudownym zwycięstwem.Brzozę zastąpiło czyste złoto. Kiedyś i ono, kochane wycierusy, stanie się waszym udziałem. Na razie jednak milczcie, zagryzajcie palce tudzież zrozumcie córeczkę łkającą po emisji nowego wytworu Lanzmanna lub innego Braunera : ,, Tatusiu, czuję się podle. Jestem chrześcijanką, do tego białą. Niewoliliśmy Murzynów, zabijaliśmy Żydów. Nigdy nie będę miała dziecka. A co, jeśli urodzę kolejnego Adolfa Hitlera!?''. Masz rację kochanie, masz rację...