Patriota.pl

Sobota, 20 kwiecień AD 2024, dziś imieniny Agnieszki, Amalii, Czecha

Patriota.pl » Współczesność » Mój punkt widzenia »
Szukaj:   

Mój punkt widzenia

Po czerwcowym referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, napisałem tekst „Boże, strzeż mnie przed przyjaciółmi moimi”. Ten, dość sporych rozmiarów artykuł opublikowałem na swojej stronie internetowej oraz wysłałem do zaprzyjaźnionych serwisów Patriota.pl i NaRa. Dzięki uprzejmości Carlita, tekst zamieszczony został także na stronach konserwatywno-liberalnych.

Zamiarem moim było zwrócenie uwagi na sytuację, jaka panuje w tzw. środowisku narodowym. Chciałem naświetlić hipokryzję wielu działaczy i publicystów, których deklaracje i działania idą dwoma, zupełnie innymi torami. Tekst ten skierowany był do narodowców i napisany został językiem zrozumiałym dla tego środowiska. O ile czytelnicy serwisów nacjonalistycznych przyjęli moją analizę ze zrozumieniem, to internauci konserwatywno-liberalni skomentowali mój wywód dość negatywnie.

Z odpowiedzią na stawiane mi zarzuty czekałem ponad dwa miesiące. Wcześniej, zajęty masą innych spraw, trudno było mi znaleźć wolny czas.

W jednym z komentarzy zarzucono mojemu artykułowi bizantyjskie rozmiary. Zamierzam się zatem teraz przypilnować i hamować pulicystyczne zapędy. A więc zacznijmy po kolei:

1. Nie lubie płytkości i powierzchowności. Jeśli zajmuję się danym zagadnieniem, to piszę tak długo, aż nie poruszę wszystkich aspektów z tym związanych. To jest moja słaba (?) strona, którą staram się przezwyciężyć. Wszak współcześni czytelnicy coraz rzadziej mają do czynienia ze słowem pisanym. Spada poziom czytelnictwa książek, prasa coraz więcej miejsca poświęca na fotografie, więcej czasu spędzmy przed telewizorem i komputerem. Czytanie jest dla wielu ludzi męczące.

2. Pisałem do ludzi obeznanych z ideą narodową. Pozwoliłem sobie zatem stosować skróty myślowe. Gdybym każde zagadnienie chciał osobno omówić i uzasadnić, mój tekst byłby conajmniej dwa razy dłuższy. Dla UPR-owców zatem wiele spraw mogło być niejasnych. Jesli ktoś czyta tylko jeden rodzaj literatury, to z czasem na oczach pojawiają mu się klapki... Wtedy pojawia się fanatyzm, czyli ślepa wiara w daną ideę. Wszelkie odrębne zdania traktowane są jako herezje. Wówczas nie ma miejsca na rzeczową dyskusję, jest tylko rzucanie epitetami w stylu „nacjonalista”, „ksenofob”, „jedynie prawdziwi, najprawdziwsi Polacy” itd. Gdy tak postępują ludzie, „którym nie jest wszystko jedno”, można to zrozumieć. Po działaczach i zwolennikach Unii Polityki Realnej, kierujących się logiką, oczekuję myślenia.

3. Jednen z czytelników zaproponował mi, że jeśli tak bardzo lubię czytać (dotyczy mojej noty biograficznej w internecie), to powinienem poczytać sobie dzieła klasyków liberalizmu i inne lektury traktujące o wolności. Otóż czytam. Od dłuższego czasu jestem stałym czytelnikiem „Najwyższego Czasu!”, zagądam regularnie do serwisów Korespondent, Liberator i e-UPR. Byłem czytelnikiem wydawanego przez poznański UPR pisma „Wielkopolanin” oraz redaktorem wydawanego w Śremie konserwatywno-liberalnego dwutygodnika „Czas Śremski”. A ilu liberałów czytało książki Dmowskiego, Popławskiego, Balickiego, Konecznego, Wasiutyńskiego, Mosdorfa, Giertycha (Jędrzeja)?

Redaktor naczelny serwisu Korespondent zapytał mnie na czym polega Kredyt Społeczny. Przecież idę KS od około 60 lat propaguje wydawane w Kanadzie pismo „Michael”, od kilku lat posiadające również polską edycję. Wystarczy sobie tylko poczytać.

4. Na koniec odniosę się do sprawy najważniejszej, której poświęciłem tekst „Boże, strzeż mnie przed przyjaciółmi moimi”. Chodzi o wzajemne relacje między wydawcami prasy narodowej. Otóż opisałem rywalizację, jaka panuje w tym segmencie rynku wydawniczego oraz reakcję, jaką wywołało pojawienie się redagowanej przeze mnie „Narodowej Alternatywy”. Nie będę w tym momencie opisywał szczegółów, gdyż znów mógłbym się zapędzić. Przedstawię tylko dwa punkty widzenia na kwestię rywalizacji.

a) Jeden z liberalnych czytelników w komentarzu do mojego tekstu napisał, że nie mam się czemu dziwić, iż nie otrzymałem pomocy (odmówiono zamieszczenia płatnych reklam) od największych pism narodowych. Chodziło o „Naszą Polskę” i „Nasz Dziennik”. Przecież „Narodowa Alternatywa” stanowi dla nich konkurencję. Oczywiście, że tak! Ale tylko z ekonomicznego, wolnorynkowego punktu widzenia. Jeśli wydawcom pism typu „Tylko Polska”, „Nasza Polska” i „Nasz Dziennik” chodzi tylko o zysk, zarobienie kasy, to „Narodowa Alternatywa” jest dla nich wrogiem. Taki punkt widzenia prezentują konserwatywni liberałowie.

b) Narodowcy toczą walkę o Wielką Polskę - Katolickie Państwo Narodu Polskiego. W tej walce każda para rąk, każda głowa (bynajmniej nie do przebijania muru) się liczy. Zatem z radością powinno się witać kolejnego sprzymierzeńca, który stanie do walki o „naszą sprawę”. Jeśli zatem „Nasza Polska” i „Nasz Dziennik” faktycznie dążą do zbudowania wielkości Ojczyzny i nadania jej katolickiego charakteru, to „Narodowa Alternatywa” powina być dla nich - bądź co bądź słabym - sojusznikiem. Sojusznikiem, którego pojawienie się należy powitać z radością i któremu trzeba pomóc. Tak się nie stało. Potraktowano mnie jako konkurenta, ba, nawet jako przeciwnika. Hipokryzja, obłuda i zakłamanie „narodowo-katolickich” gazet zostało zdemaskowane.

I to na tyle. Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości, proszę o kontakt.

[Aktualności] [Współczesność] [Dzieje] [Kultura] [Wiara] [Hobby]
(c) 2000-2009 Patriota.pl. Wszelkie przedruki za zgodą redakcji.

Profesjonalne statystyki odwiedzin