Poniedziałek, 11 listopad AD 2024, dziś imieniny Bartłomieja, Gertrudy, Marcina
Jak to często w Polsce bywa tragiczne notowania rządu ratują cudowne przypadki - ostatnio tragiczny wypadek (?) szefa reżimu Leszka M., a tym razem... „uwolnienienie Polki z rąk terrorystów”.
Tradycyjnie przy tego typu tragicznych wypadkach pojawia się szereg wątpliwości. Po pierwsze wymieniona Polka to Teresa Borcz-Khaifa, która mieszka w Iraku od ponad 25 lat. Ma ona wprawdzie polskie obywatelstwo, ale tylko jako dodatek do irackiego. Jest szczęśliwą żoną Irakijczyka i nabija produkt krajowy Iraku. Porwana została podobno za kolaborację z okupantem.
Wokół uwolnienia również pojawia się wiele sprzecznych opinii. Sama zainteresowana uważa, że uwolnienie odbyło się po cichu. A więc nie była to spektakularna akcja sprzymierzonych wojsk wyzwolicielskich, ale jakiegoś rodzaju układ. Prawdopodobnie wymiana z ręki do ręki na środki płatnicze.
Sami terroryści to najprawdopodobniej też nie żadni bojownicy o wolność, ale zwykli porywacze dla okupu. Nie było tu żadnego ultimatum ani grożenia śmiercią, a podawane żądania wydają się zwykłą przykrywką.
Tak wyglądają przybliżone szczegóły kolejnego „cudu”, który uratował warszawski reżim.